Manuskrypt Mikołaja Kopernika „O obrocie ciał niebieskich” w zbiorach biblioteki Uniwersytetu Jagiellońskiego znajduje się dopiero od 54 lat. Nim trafił do Polski przeszedł długą drogę znajdując miejsce w na półce niejednej biblioteki. Wertowano jego strony i w Krakowie, Pradze, ale co dziwniejsze Jaworze i małej podjaworskiej wsi Luboradzu. Jak tam trafił? Zaczęło się wszystko od biskupa Tiedemena Giesego, który po śmierci Kopernika stał się jego spadkobiercą. Z jego rąk rękopis trafił do Jerzego Retyka, astronoma, matematyka i medyka na dworze króla Zygmunta Augusta. Z Krakowa po śmierci medyka manuskrypt wraz z nowym właścicielem trafił do Heidebergu. Tam zmienił kolejno jeszcze trzech właścicieli, by w końcu zakupił go Jan Amos Komensky, mieszkający na Śląsku czeski uczony i pedagog. Jeszcze w czasie wojny 30-letniej (1618 – 1648) odsprzedał on manuskrypt staroście księstwa świdnicko-jaworskiego i właścicielowi dóbr Luboradza Ottonowi von Nostitz. Manuskrypt został wpisany do inwentarza jaworskiej biblioteki Nostitza pod numerem MSe 21. Stamtąd po jego śmierci trafił z całym księgozbiorem do Luboradza, gdzie bezpiecznie przetrwał zawieruchę wojenną. Prowincjonalna biblioteka okazała się doskonałym schronieniem dla kopernikowskiego dzieła, które znalazło się przecież na liście ksiąg zakazanych. W drugiej połowie XVII wieku manuskrypt został wywieziony do pałacu Nostitzów do Pragi, gdzie przeleżał zapomniany przez 150 lat. Do Polski ponownie trafił dopiero w 1956 roku i dziś znajduje się w bibliotece Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Śladem manuskryptu Kopernika
